Loading

piątek, 2 grudnia 2011

Zabójstwo w Jaśkowicach

Przy bramie w najstarszej części Byczyńskiego cmentarza katolickiego znajduje się grób małżeństwa z Jaśkowic, które zostało bestialsko zamordowane w 1947 roku. O tej okrutnej zbrodni mieszkańcy Byczyny i okolic długo pamiętali. Jan P. zamieszkał w Jaśkowicach na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej.Prawdopodobnie pochodził z małej wsi znajdującej się pod Olesnem. Mały domek na skraju wsi wybudował o własnych siłach.

2 października 1947 roku jego żona Wiktoria jak codzień wybrała się w odwiedziny do sąsiadki. W jej mieszkaniu przebywał wówczas nieznajomy, który poszukiwał noclegu. Z rozmowy pomiędzy Wiktorią P. a gospodynią dowiedział się, że w pobliskim domu mieszka samotnie starsze małżeństwo. Nocą przez okienko w warsztacie wszedł do domu i siekierą zamordował pogrążonych we śnie państwa P. Po dokonaniu morderstwa dotkliwie okaleczył zwłoki i splądrował dom. Zabrał rower i rodzinne fotografie. Niedługo po tym został zatrzymany w Polanowicach przez straż obywatelską, której podejrzane wydało się zachowanie nieznajomego mężczyzny. Trafił na posterunek Milicji Obywatelskiej w Byczynie, gdzie okazało się, że mężczyzna uciekł z tutejszego aresztu. Trafił tam za kradzież koszuli i dolarów należących do mieszkańców wsi Roszkowice. Milicjantów zainteresowały znalezione przy mężczyźnie fotografie. Udali się w więc do domu państwa P. i dopiero wtedy odkryli zmasakrowane siekierą ciała spoczywające na łóżku, ciała te były rozpłatane przez co trudne w identyfikacji. Zabójca został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano w styczniu 1949 roku.

Dom rodziny P. był kilkakrotnie zamieszkiwany, dziś mocno zniszczony od kilkunastu lat jest wystawiony na sprzedaż i jak dotąd nikt nie jest zainteresowany jego kupnem. Jak można usłyszeć od osób mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie domu , dzieje się tak za sprawą zjawisk jakie w nim zachodzą. Podobno jeśli spojrzymy przez okno sypialni naszym oczom może ukazać się widmowa para spokojnie układająca się do snu, tak jakby nie była świadoma tego jakie zło spotkało ją ponad pół wieku temu. Osoby mieszkające dawniej w domu uskarżały się na przejmujący chłód panujący w sypialni i ciche jęki które podobno miały należeć do pary konających staruszków.








sobota, 16 lipca 2011

Duch kobiety z kamienicy

Kiedy wybierzemy się na spacer obrzeżami Kluczborka a dokładnie w okolice starej poczty i ulicy Sybiraków dostrzeżemy starą kamienicę która swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą .

W 2006 roku na trzecim piętrze czterokondygnacyjnego budynku po tym jak mieszkańcy złożyli skargę na okropny smród wydobywający się ze wnętrza jednego z mieszkań , znaleziono zwłoki starszej kobiety znajdujące się w stanie zaawansowanego rozkładu , kobieta ta rzadko schodziła na dół z racji podeszłego wieku , nikt też jej nie odwiedzał , więc jej śmierć pozostała nie zauważona . Jako przyczynę śmierci podano upadek podczas wieszania firan . Kobieta uderzyła głową i zmarła w skutku wewnętrznego krwotoku oraz złamań .

Po tym jak zwłoki zostały usunięte , mieszkanie zamknięto i w tym stanie stoi ono do dziś . Mieszkańcy boją się chodzić na wspomniane piętro , podobno z mieszkania słychać odgłosy telewizora , idąc w nocy można zobaczyć światło palące się w mieszkaniu a za dnia niektórzy z lokatorów widzieli ową kobietę kryjącą się za firanką w oknie pod którym została znaleziona , na suficie pod pokojem w którym zmarła pojawiają się plamy krwi bądź czegoś co ją przypomina , malowanie i czyszczenie pomaga , jednakże tylko chwilowo . Historią i zjawiskami dziejącymi się w owej kamienicy zainteresował się miejscowy ksiądz który egzorcyzmował mieszkanie , chcąc uzmysłowić mieszkance że zmarła . To co wydarzyło się podczas egzorcyzmu jest niestety niewiadome , jednak duch kobiety nadal pozostał w miejscu gdzie prowadził swe ziemskie życie . Osoby zamieszkujące mieszkanie obok , sprzedały je i opuściły miasto . Jeśli wierzyć doniesieniom kobieta była również widywana na korytarzu wiodącym do klatki schodowej , która jest nie oświetlona . Objawia się ona na chwilę pod postacią mglistej smugi mającej kształt człowieka po czym zwyczajnie znika . Mieszkańców dręczą koszmary w których pojawia się jej twarz i omany związane z jej obecnością , być może jest to tylko ich siła sugestii bądź histeria jakiej się poddają .



czwartek, 7 lipca 2011

Wzgórze czarownic Byczyna - Nasale

W odległości sześciu kilometrów od Byczyny przy starej szosie zwanej "kasztanową" stoi krzyż . Na ogół wygląda jak wiele krzyży stawianych przy drogach , ma on jednak swoją mroczną historię . Jak podają starsi mieszkańcy Nasal , wsi znajdującej się nieopodal wspomnianego miejsca .
W XV wieku , kiedy procesy o czary sięgnęły swojego apogeum na owym wzgórzu została spalona czarownica , tak naprawdę jej tożsamość została poddana zapomnieniu . Niektórzy twierdzą że była nią dziewczyna mieszkająca samotnie z matką przy dzisiejszej ulicy floriańskiej . Jak mówią podania była zwykłą służką o zniewalającej i słynącej w okolicy urodzie , nie do końca są znane przyczyny jej spalenia . Jak mówi moja rozmówczyni babcia opowiadała jej iż dziewczyna została posądzona o rzucanie uroków miłosnych pod adresem męża kobiety u której pracowała , jak można się domyślić był to tylko dobry sposób na pozbycie się rywalki . Owa kobieta była już w średnim wieku więc prawdopodobnie zazdrościła młodszej od siebie dziewoi , urody jaką była obdarzona . Po procesie w którym jednoznacznie została uznana za winną , została przetransportowana w klatce na wspomniane wzgórze , gdzie w towarzystwie widowni została poddana szykanie i ostatecznie spalona . Podobno jej ostatnim słowem było "Powrócę" . Ludzie bojąc się iż obietnica zostanie spełniona w miejscu gdzie popełniono zbrodnię postawili krzyż , który ma zapobiec rozprzestrzenianiu się mocy diabła . Jak głosi legenda z chwilą gdy krzyż upadnie , diabelskie moce wrócą nad okolicę .

Przejeżdżając ostatnio koło wspomnianego miejsca po godzinie 21 postanowiłem zatrzymać się i przez chwilę rozejrzeć po okolicy . Miejsce znajduje się w sąsiedztwie lasów , co tworzy dość złowrogą i ponurą atmosferę , szczególnie jesienią . Niestety tym razem nie dane było mi doświadczyć zjawisk paranormalnych .
Jednak jak mówi grupa młodzieży która odbywała wycieczki do miejsca "jako próbę odwagi" podczas gdy raz wybrali się do tego miejsca , usłyszeli kroki które coraz wyraźniej zmierzały w ich kierunku . Osoby wracające z miasta pieszo bądź rowerami , kasztanową szosą mówią o silnych podmuchach wiatru od strony krzyża , jęku wydobywającym się spod ziemi , szmerach drzew które oddają wrażenie ludzkiej mowy










Celtycki rytuał spojrzenia w przyszłość

Rytuał odprawiamy podczas pełni księżyca kiedy energia sięga zenitu

Do wykonania rytuału będziemy potrzebować :

1. Srebrnej bądź żelaznej misy
2. Okrągłego lustra
3. Podstawkę pod lustro i misę (może być pień drzewa)
4. Wysuszoną bylica piołun
5. Około litra wody źródlanej


Rytuał odprawiamy na łące bądź leśnej polanie , podczas pełni księżyca w miejscu gdzie nie będzie innego oświetlenia niż światło księżyca i gwiazd .
Misę ustawiamy na pniu drzewa , następnie wkładamy do niej lusterko (tak by odbijały się w nim gwiazdy bądź o ile to możliwe księżyc ) po czym odpalamy za naszymi plecami bylice piołun (pomaga w jasnowidzeniu) . Teraz powoli wlewamy wodę , przymykamy oczy i wyobrażamy sobie jak energia wody łączy się ze światłem gwiazd (może być to wizualizacja jasno niebieskiego światła parującego znad misy )
Teraz patrzymy w przygotowane zwierciadło i wymawiamy słowa :

" O wielka Bogini , matko tego co było jest i będzie , użycz mi swej łaski pozwól wejrzeć w to co się wydarzy , otwórz moje oczy na przyszłość "

Nadal wpatrujemy się w lustro , mogą pojawiać się w nim obrazy bądź sceny . Niektóre osoby widzą te obrazy w swojej głowie zamiast w zwierciadle , by uczynić rytuał bezpieczniejszym można wcześniej użyć rytuału przywołania kręgu który uniemożliwi innym bytom energetycznym przenikanie do naszego ciała .


środa, 1 czerwca 2011

Niedoszła panna młoda

Podczas gdy polska znajdowała się pod zaborami nasilały się nastroje anty żydowskie ze strony Rosyjskiej , czasem przybierały one formę wyjątkowo okrutną . Kiedy młoda żydówka brała ślub z katolikiem bądź wyznawcą religii prawosławnej często była mordowana zanim dotarła do kościoła . Tak było również w historii którą usłyszałem będąc niedawno w okolicach Czastar .

Wszystko zaczęło się od hucznego "kabbalat panim" (Przyjęcia poprzedzającego zawarcie małżeństwa ) . Jak mówi opowieść droga do synagogi do której miała dotrzeć panna młoda biegła wówczas przez las , ubrana w białą suknię , szczęśliwa z powodu tego szczególnego dnia jechała wraz z dwoma osobami karetą do kościoła , niestety nigdy tam nie dotarła .. przebieg wydarzeń nie jest do końca znany , jednak skutki tego co wydarzyło się w lesie były wyjątkowo makabryczne . Ludzie którzy poszukiwali zaginionej znaleźli ją na ścieżce , z wyciętymi genitaliami w roztarganej i ubroczonej krwią suknią, jej twarz była trudna w identyfikacji gdyż skóra z niej została zdarta do kości , a te z kolei pogruchotane ciężkim przedmiotem (prawdopodobnie kamieniem) jedyne co było charakterystyczne i co umożliwiło rozpoznanie zwłok to długie kasztanowe kręcone włosy oraz wspomniana suknia .
Wedle tradycji żydowskiej została pogrzebana w sukni ślubnej nieopodal miejsca w którym ją znaleziono , zwłoki osób które jej towarzyszyły nigdy nie zostały odnalezione a osoby które dokonały tej zbrodni do dziś pozostają anonimowe .
Jak głoszą legendy o świcie można zobaczyć przeprawiającą się karocę , która niknie na końcu ścieżki przy skraju lasu . Podobno we mgle która często okrywa las można dostrzec zarys postaci szukającej swojego ukochanego , który nigdy ponownie się nie ożenił.. Istnieje przekonanie że para która zobaczy karetę bądź co gorsza ową pannę młodą będzie miała pecha w małżeństwie , dlatego miejscowi nowożeńcy raczej omijają felerny las ..




Ścieżka gdzie widywano karotę



Przypuszczalne miejsce znalezienia zwłok oraz pochówku